作詞 : WdoWA
作曲 : Pawe? "Fleczer" Flanc
Mam ochot? cisn?? pilotem, gdy s?ysz? te relacje
Nie mog? tego s?ucha? i nie chc? na to patrze?
Moja niemoc rodzi gniew i frustracje
Zaraz potem rozrywkowy pa?dzierz
Ma perfekcyjn? ja?we
I perfekcyjny j?zyk, i rasistowskie g?by
I kiedy to ogl?dam uwierz pragn? zemsty
I wstaje rano, nie wiem czy chc? ?y? czy si? zabi?
Gdy mijam na ulicy ludzi wszyscy s? martwi
Krzyczy we mnie co?, krzyczy we mnie
Mam ochot? stan?? mi?dzy nimi i si? rozedrze?
Jakie to beznadziejne, dlaczego mam by? ?lepcem
Dlaczego mam u?miecha? si? gdy nie chce, co jeszcze?
Hieny, z?odzieje, wiem dla was jestem zerem
Bo nie umiem kra?? ani k?ama?
Mam za to sumienie, wra?liwo?? i nadziej?
I tak mnie wychowa?a moja kochana mama
Podobno te? nie mo?esz zasn??
Czemu nie szukasz gdzie? odpowiedzi?
Podobno te? ci nie jest ?atwo
Dlaczego nigdy nie podniesiesz pi??ci?
Wokó? nienawi??, nieskierowana w nic konkretnie
?wiat ci wetknie bezczelnie nieskr?powanie brednie
Rusza machina i blednie ma?a warto??
Twoje pogl?dy i uczucia nie s? prawd?
Nie wa? si? zanadto my?le?, bo tu zginiesz
Innych trzeba gn?bi? i spycha? na margines
To takie nie ma miejscu p?aka? i si? modli?
Gdy regu?a to opluwa? i by? pod?ym
Lokalna aura wolno?ci opada, wchodzi wizja
Ponadczasowa misja globalnego niewolnictwa
Sam potrafisz wybra?, czemu wk?adasz kaganiec
I swoj? smycz podajesz gdzie? dalej, byle dalej od
Odpowiedzialno?ci, ci??aru, poczucia winy
W imi? prostych uciech i szmiry tak to robimy
Lu?no i ?atwo, bo mamy kapitalizm
Dlaczego gasisz ?wiat?o gdy sprzedajesz idea?y?
Podobno te? nie mo?esz zasn??
Czemu nie szukasz gdzie? odpowiedzi?
Podobno te? ci nie jest ?atwo
Dlaczego nigdy nie podniesiesz pi??ci?
Bez nerwów, bez z?udzeń, zgoda na ?wiat okrutny
Gdzie wasza charyzma, gdzie mózgi ob?udni?
Patrz? przez pryzmat historii, co powiem
Ca?a historia w szkole by?a zb?dnym przedmiotem
Dajmy im woln? wol? i prawo silniejszych
I patrzmy jak si? zabijaj? dla pieni?dzy, bo
Diler chce ?eby? my?la?, ze istniej? dwa kolory
Uwierz, mi, ?e nie za?o?y?, ?eby który? by? zielony
Nigdy tak nie by?o, tak b?d? programowa?
?eby ci? uzale?ni? a potem kontrolowa?
I trzyma? ci? w tych szponach
Jak szmat?, marn? kuk??
?eby ci? skierowa? akurat tam gdzie dmuchnie
G?ba szatana, czytaj interes mo?nych
Nikogo nie obejdzie ?e? poczciwy i dobry
Ka?dy o tobie zapomni, bo przyjdzie nast?pny dureń
Otwórz oczy, nie zasypiaj, czuwaj, czujesz!
Podobno te? nie mo?esz zasn??
Czemu nie szukasz gdzie? odpowiedzi?
Podobno te? ci nie jest ?atwo
Dlaczego nigdy nie podniesiesz pi??ci?